środa, 28 sierpnia 2013

I po krzyku :)

W przenośni i dosłownie. Mała - po długim oczekiwaniu - raczyła nas zaszczycić swoim przyjściem.
Rysopis: 58 cm, 3650 g, włosy blond o niewielkim natężeniu, długie, szczupłe paluszki, dołek w prawym uszku.
Cechy charakterystyczne: mega wielkie pokłady uroku i cierpliwości.




wtorek, 20 sierpnia 2013

Z babą na huśtawce...

Odwieczne pytanie: kto zrozumie kobietę?
Czekam na Małą i narzekam że się nie spieszy więc gdy zapadła decyzja że jutro mam się zgłosić na oddział odetchnęłam z ulgą. Po pierwsze będziemy z Małą pod stałą opieką medyczną, po drugie zostaje wyeliminowane ryzyko że nie zdążę do szpitala, po trzecie zaczną się działania mające przyspieszyć powiększenie się naszej rodzinki. I w końcu to do mnie dotarło...
Że sztucznie, że jutro, że już. Cieszę się, płaczę, śmieję. Ja. Żona i matka mająca dawać siłę swym skarbom rozklejam się i poddaję irracjonalnym lękom.
Jak to dobrze że wraz z postępem nauki mogę wszystko wytłumaczyć biologią i huśtawką hormonalną. Wszak lepiej być rozchwianą emocjonalnie (za chwilę) rodzącą niż sfiksowanym babskiem.

Dobranoc :)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Sentymentalnie

Nadal czekam i czekam a Mała czeka sobie też.
Za oknem przemykają rowerzyści więc mnie wzięło na wspomnienia. Rowerowe i nie tylko.

On - stary, niemodny, niepotrzebny
Rzucony w kąt zwyczajna rzecz,
Lakier już nie był mocno nierdzewny
Wymienić pora starucha precz.
Znalazła go ona, stara i siwa
Wciąż przytłaczana wiązkami chrustu,
Zgarbiona, od artretyzmu krzywa,
Wciąż płacząc coś tam mówiła o wnuczku.
Stara sąsiadka i stary grat
Bez szans na eliksir młodości,
To ich pamiętam z dziecięcych lat

Uczących mnie miłości...

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Czekanie

Małej nie spieszy się wcale, Goofy przeprosił się z kalendarzem i wpadł w panikę. Sofia od tygodnia powtarza że Małą urodzę "jutro" a mi to jutro ciągnie się w nieskończoność. Z drugiej strony już wiem czego się obawiać więc się nie obawiam. Ja się boję!!!

Ok, parę wdechów. Trzeba się czymś zająć. 
Postanowiłam spróbować nałożyć wzór "na surowo". Wyszło na ludowo. 


sobota, 10 sierpnia 2013

Mamo opowiedz...

Czasem Sofia rzuca takie właśnie hasło. Nie, nie mogę się wykpić tradycyjną wersją bajki. Wybredna słuchaczka żąda tekstów autorskich. I nie zawsze prozą. Wtedy się gimnastykuję...

Niezdecydowany  Kopciuszek

W dziwnych i zamierzchłych czasach
Kiedy zbój grasował w lasach
Żył Kopciuszek w pewnej bajce
Który stale sypiał w halce
Brzydkim siostrom szył sukienki
Pracuś z niego wszak był wielki

Dosyć tego! Precz z mitami!
Koniec stania nad garami
Nowe czasy - nowe motto
Nie chcę ciągle biegać z miotłą
Wredne siostry do roboty
Lub zbierajcie swe klamoty
Mi się marzy wielki świat
Ze splendorem za pan brat
Już portfolio mam wysłane
Już kontrakty zaklepane
Być modelką - to jest życie
Wczoraj w Indiach, dziś w Madrycie
Domy mody i wybiegi...
Jak to? Mam wybielić piegi?
W nosie z modą, castingami
Z żabotami, z sukienkami
Moje piegi mi zostaną!
Od dziś będę Shirley Anią
Najpierw studia, potem praca
Taka która się opłaca
I zapłacę Pani Zosi
Poleconej mi gosposi
Ona sprzątnie, ugotuje
W kuchni wszak się dobrze czuje
A ja będę pisać książki

To właściwe są porządki

piątek, 9 sierpnia 2013

Na przekór upałom

Mogę narzekać że gorąco, że miał być deszcz a spadło parę kropel ale to fakt oczywisty. Na przekór ociężałości postanowiłam zrobić coś konstruktywnego. 
Decoupage fascynuje mnie od dawna ale pierwsze podstawowe artykuły zakupiłam przed miesiącem. Moje próby nie są bynajmniej twórczością artystyczną a powolnym raczkowaniem w kierunku poznawania tej techniki. Na chwilę obecną dysponuję farbą podkładową, białą farbą akrylową, lakierem z połyskiem, kilkoma pędzelkami (słabej jakości) i serwetkami. Zakupiłam kilka przedmiotów do ozdabiania i eksperymentuję. 
Oto kilka drobiazgów:



środa, 7 sierpnia 2013

Grunt to nie zwariować

Naiwnie sądziłam że dziś zrobię sobie ostatni dzień relaksu przed przybyciem Małej. Wiecie o co chodzi? Książka, zepchnięcie obowiązków na Goofiego, spacerek z Sofią...
A więc jest 21 (zegar w mym złomku stoi w opozycji), siedzę na tarasie podgryzana przez komary po tym jak uporałam się z tłumaczeniem Sofii że babcia niechcący włożyła do miski jej kolejkę elektryczną (?!), Goofiemu że NAPRAWDĘ muszę jutro zjawić się pod przychodnią o 6.30 aby pobrano mi krew a także masą innych spraw wymagających mojej interwencji.
I wierzcie bądź nie ale ci bzyczący krwiopijcy sprawiają że zaczynam mieć w nosie zburzoną ścianę w pokoju, słupek rtęci który jakoś nie chce maleć i nieustanny smród petów z parteru. 
Grunt to odpowiednia perspektywa...

Dobranoc :)

wtorek, 6 sierpnia 2013

Kto jest kim w tej bajce?

Obsada:

Ja - poplątanie z pomieszaniem
Goofy - mój mąż, wspaniała istota wyznająca zasadę "mi porządek nie przeszkadza..."
Sofia - trzyletnia córka, skora do zadawania pytań i dogłębnej analizy otrzymanych odpowiedzi
Mała - zadomowiony obywatel mego ciała
Kocur - czarne zło polujące na wszystko (co małe, cenne i moje)
Kris - beagle, niewinne spojrzenie = żegnaj wykładzino

Co w tym blogu...

O blogu myślałam od dawna. Coś tam piszę, coś gotuję, czasem filcuję, a innym razem uda mi się zrobić całkiem fajne zdjęcie.  Kiedy już boję się że zamiera we mnie dusza pedagoga w ramach rozrywki intelektualnej piszę scenariusze zajęć  - grunt to nie wyjść z wprawy. Czas dzielę pomiędzy męża ratownika, córkę gadułę, cwanego psa i złośliwego kocura. Tymczasowo występuję pod podwójną postacią: ja lat 28, Mała 39 tygodni...

Tak więc blog uznaję za otwarty, a co będzie dalej zobaczymy :)