środa, 26 marca 2014

Zmęczenie

Odpocznę. Zaraz odpocznę. Taka mantra powtarzana nieustannie. Tylko jeszcze...
Odpocznę to znaczy? Wyśpię się? Legnę pod kocem? Przeczytam książkę? Kuszące, kuszące. 
Więc na mój dzień składa się pranie, sprzątanie, gotowanie, spacer z dziećmi, spacer z psem, zakupy, czytanie bajek, robienie kanapek, planowanie, szybkie sprawdzanie poczty, załatwianie spraw bieżących. I obietnica. Że jutro odpocznę.

To teraz wyobraźmy sobie wymarzony dzień kiedy to odpoczywam bez zgiełku, harmidru, bez oczekiwań. 
Budzą mnie promienie wysoko już zawieszonego słońca. Przeciagam się leniwie i powoli w mej głowie kiełkuje myśl o śniadaniu. Trudno, idę i robię sobie jakąś kanapkę i popijam szklanką wody. Wracam do łóżka, czytam gazetę lub ksiażkę. Ciekawy fragment - zapamiętać. Obiadu robić nie muszę, tak jak i nie muszę robić się na bóstwo. Mam czas na bloga, na eseje, na konkursy, na szukanie książek i cekawych przepisów kulinarnych. Wygrałam zieloną herbatę i audiobook "Poczytaj mi mamo".
Zaraz... Nie ma męża z którym zapamietanym cytatem mogę się podzielić, który będzie cieszył się z moich wygranych, sukcesów. Nie ma córki czekającej na kolejną pozycję w biblioteczce. W połowie przepisu uświadamiam sobie że przecież nie lubię dyni. Ba! Przecież nie gotuję, bo sobie kulinarnej niespodzianki nie zrobię. A zielona herbata obrasta pajęczyną w najciemniejszym kącie szafki. 

Mam ciszę, nie mam obowiązków, mam czas, mam spokój. I jestem zmęczona, tak naprawdę zmęczona. Samotnością.
Zmęczeniem którego nie da się odespać.

niedziela, 16 marca 2014

Pszczółki me...

Wiosna, wiosna choć wilgotna. Nadchodzi i chyba łagodzi obyczaje, i lęki też. Przed wszystkim co posiada żądło uciekam gdzie pieprz rośnie. W ubiegłym roku po moim pokoju późnym wieczorem szalał rozjuszony szerszeń za nic mając zasady dobrego wychowania, moje przerażenie, Sofię i Małą naprawdę wtedy maleńką.
Jednak przyznacie, że ten pasiak wygląda dość niewinnie :)