piątek, 15 sierpnia 2014

Prywatne koszary

- Czemu to wzięłaś?
- Znów rozlałaś wodę!
- Po co Ci te zabawki?
- Właśnie posprzątałam a Ty się tu z kredkami rozkładasz!
- Sofio! Nie bądź niegrzeczna!
- Zostaw to! 
- Nie mam czasu?
- Co chcesz?!
- Za mała jesteś.

W mojej głowie ciąg tych wykrzykników zlewa się w niezrozumiały bełkot, szybko przechodzący w szum, tło. Mogłabym zostać w tym letargu, gdyby nie fakt że jest on skierowany nie w moją stronę a uderza w moją czteroletnią córkę. Dziadkowie (podobno z założenia są od rozpieszczania) zamieniają czas zabaw w koszary. Dziadek wykrzykuje komendy, babcia niczym z karabinu wypuszcza serie zastrzeżeń. Proszę, tłumaczę, argumentuję i tu kolejna seria w moją stronę. Teść próbuje pokrzykiwać, mama odwraca kota ogonem. 
Dziecku można wszystko wytłumaczyć, jest ciekawe świata i dąży do wiedzy, do poznania różnych mechanizmów. Dziecko wszystkiego się uczy, przez zabawę odkrywa świat, metodą prób i błędów dochodzi do jakże ważnej świadomości konsekwencji swoich działań. Dziecko wyłączy swój zmysł po pierwszej minucie bełkotu, wrzaskliwe komendy odbierze jako atak więc walorów wychowawczych zero. 

I nagle okazuje się, że największym problemem wychowawczym stało się dotarcie do wapniaków, którzy już nie potrafią słuchać. Ba, nie chcą nawet. Dziadek liczy dzieci które w swym życiu wychował jako argument niepodważalnego autorytetu. Szkoda że licząc zapomniał, o własnych...


Dzieci i zegarki nie mogą być stale nakręcane. Trzeba im także pozwolić chodzić.
Jean-Paul Sartre   







wtorek, 12 sierpnia 2014

Dzień dobry bardzo, ma Pani szczęście...

Natrętny dźwięk telefonu wdziera się brutalnie w mą mocno senną resztkę świadomości. Szybko wciskam zieloną słuchawkę (7 rano więc na pewno pilne) i potykając się o łóżeczko wypadam na korytarz by tylko nie obudzić bobasa.
- Dzień dobry bardzo! Ambroży Wspaniały się kłania, przyzna Pani że miło odebrać dobrą wiadomość w tak piękny poranek, prawda?
-Yyyyyy?
-Tak, rozumiem, sam zaniemówiłem gdy dowiedziałem się jak wspaniałą niespodziankę przygotowała dla Pani firma Spełnienie Pragnień. Otóż z okazji Święta Świstaka postanowiłem właśnie Panią obdarować cudowną oryginalną (!) włoską (!) bielizną zupełnie za darmo (!)
- Nie, dziękuję.
- Jak już wspomniałem, ma Pani niebywałe szczęście.
- Miałabym, gdyby mnie Pan nie obudził. Nie chcę bielizny, za przesyłkę nie zapłacę.
- Rozmiar może pani wybrać, fason jest idealny [...]

W końcu moje szare komórki zaczęły funkcjonować mimo anielskiego, ciut zbyt kobiecego jak na me gusta, głosu Pana telemarketera. Czas zakończyć kulturalnie pasjonującą wymianę zdań.
- Nie zgadzam się na nagrywanie rozmowy.
TYYYYYT.
A gdzie miłego dnia?