Przygoda Królików
Słoneczny
poranek przegnał nocny deszcz
A razem z chmurami, niespokojny
dreszcz.
Wiosenny deszczyk jest nawet
przyjemny
Lecz taki wodospad to werbel wojenny.
Królik główkę wystawił, oczkami
zaświecił,
A za nim wyjrzały króliczkowe dzieci.
Wiatr południa przywiał ciepły
zapach lata
"Pora na
przygodę" zapowiedział tata.
Dla królika
przygoda rzecz to niesłychana
Na co dzień
ostrożna jest królicza mama.
"Na
piaszczystą plażę
zabiorę was dzieci
Wykąpać się
pora i brudem nie grzeszyć"
Jak powiedział
tak zrobił tata mądry
A musicie wiedzieć
że bywał też krnąbrny
Gdy był mały nie
słuchał rad swego tatusia
Mimo uszu
puszczał, co rzekła mamusia.
Kpił z
niebezpieczeństwa, rodzicielskich rad
Bo on był
odważny, bohater i chwat.
Szczęścia dużo
miewał, nieco mniej rozumu
I nadal nie
słuchał mądrości od tłumów.
Zaprowadził
dzieci na skaliste wybrzeże
A za skałą
czyha niebezpieczne zwierzę.
Wilk już zęby
szczerzy, cieszy się na obiad,
Króliczek go
spostrzegł, nieco nawet pobladł,
Nie był jednak
tchórzem, wbrew znanej pogłosce
Nadepnął na
kamyczek "tak, to będzie ostre".
"Uciekajcie"
krzyknął, nie musiał powtarzać,
Nikt z wilkiem nie
chciał po plaży się tarzać.
Udał że się
potknął, padł, udał martwego
Wilk radośnie
skoczył i dopadł do niego.
Wtem gwiazdy
rozbłysły w pełnej barw feerii
Wilk z bólu wyje,
w oczach mu się mieni
Mały kuje go
mocno aż spycha z urwiska
Górska ścieżka
w dole wilkowi już bliska.
Przygoda to była,
oj nie byle jaka,
W niełaskę
popadł nieostrożny tata.
Dobrze że mama
krótko się gniewała
Lecz
przed każdą wyprawą dzieci przestrzegała,
Pole słoneczników
czy łany pszenicy,
Wszędzie mogą
czyhać niegrzeczni zbójnicy.
Drugi morał z tej
bajki poznać każdy chce
Mądrość kochani
nie pyta o wiek.