piątek, 6 września 2013

Dzień pełen wrażeń

Ufff. Wczorajszy dzień mam za sobą.
Najpierw ryszyłam dzielnie z Małą do pediatry. A tam reprymenda konkretna bo zalecenia które dostałam w szpitalu i podczas wizyty położnej okazały się niewłaściwe. Zaowocowało to przesuszoną skórą Małej i zbyt małym przybieraniem na wadze. Grunt że odpowiedni lekarz i poprawę widać już dziś (w kwestii skóry oczywiście).
Kiedy już wylałam łzy nad brakiem zaufania do swojej intuicji, zrobiłam kilka głębokich wdechów i powoli powróciłam do pozornej równowagi zabrałam swoja gromadkę na lody. Co natychmiast wykożystała pewna osa. Była na tyle uprzejma że wbiła mi żądło w usta pod apteką umożliając Goofiemu szybkie podanie calcium. Mam więc dzis wargę jak pupa pawiana, spodziewam się gości ale przynajmniej obyło sie bez poważniejszych konsekwencji.
Próg domu przekroczyłam z ulgą, wierząc że koniec przygód na jeden poranek. Mała zrobiła słodką minkę podczas przewijania i zademonstrowała co też potrafi zrobić z naturalną bronią biologiczną. Podsumowując: poczułam sie olana to mało powiedziane...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz