niedziela, 14 stycznia 2018

Nieuważnie...

     Z natury, Cieszyć się słońcem, śniegiem, tym, że wstaję o 6.20, a nie np. o 4.00. Takie zaprogramowania się jest wykonalne, pod warunkiem, że nie dostaję na dzień dobry kopa w nos od Małej, która śni mocno aktywnie. Tak czy siak, odczuwałam pewną dumę z tego, że potrafię przyglądać się otoczeniu, chłonąć. Brawo ja!

     I tak sobie przyglądałam się światu, taszcząc plecak i dwie siaty w ręce (wiadomo, po dziesiątym), gdy kilka domów od przeze mnie zamieszkanego, dziarska ekipa sprzątała teren po rozbiórce. Domu oczywiście. Mijałam go tysiące razy, więc czemu nie mam cienia wspomnień o nim? Czemu nie wiem, jak wyglądał?

     Czy tylko pobliskiego domu nie zarejestrowałam, czy też uciekają mi szczegóły, których już nie przywrócę? Kilka, kilkadziesiąt, setki, więcej...


zaczerpnięte z canva

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz